poniedziałek, 13 stycznia 2014

Zaległości, zaległości

Listopad cz. 2

W połowie listopada wybraliśmy się z Kiwi do psiej szkoły. Dla utrudnienia i towarzystwa na te same zajęcia chodziła również Pestka i jej właściciele ;) Z tego powodu nie zawsze panowało piękne skupienie na placu :P W sumie nie wiem już czy to dobrze, czy źle, że dziewczyny razem chodziły. Ale od początku zależało nam by suczki się lubiły a jednocześnie potrafiły korzystać z mózgów kiedy są obok siebie. Efekty są niezłe, ale i tak na początku zajęć panowała radość i brak połączeń ze światem zewnętrznym ;) Istniało jedynie połączenie Pestka-Kiwi :D
Kiwi na drugich zajęciach w przedszkolu. 17.11.2013
Do psiej szkoły chodziliśmy w soboty i niedziele przez pięć tygodni. Cały kurs skończyliśmy na tydzień przed Świętami. Na początku byliśmy z Gruszkiem trochę średnio nastawieni do zajęć - w głównej mierze dlatego, że mało zwracano uwagę na to jak Kiwi pracuje i co robimy. Dosłownie na pierwszych zajęciach, na których Gruszek niestety był sam, bo ja pracowałam, do niego i Kiwi Prowadząca podeszła może ze 3 razy. Przy czym psów na placu było w sumie cztery i z pozostałymi uczestnikami spędziła więcej czasu. Do tego Kiwi była bardzo niepewna w towarzystwie innych psów - pilnowała się właściciela, siedziała w Gruszka nogach i nie brała udziału w zabawach (jedynie z samą Pestką). No ogólnie zupełnie inny pies niż my obserwowaliśmy na naszych spacerach. 
Na drugich zajęciach było już nieco lepiej, chociaż wiadać było, że Prowadząca ma swoją faworytkę czyli Pesteczkę ;) Kto by nie kochał takiego Kędziora ;P Okazało się również, że do tej samej szkoły uczęszczał brat Pestki - Bazyl, tylko na zajęcia w środku tygodnia :)

Przez kolejne tygodnie Kiwi ładnie otwierała się na inne psy. Staraliśmy się z nią regularnie odpracowywać nasze 'zadania domowe' co nie zawsze nam się udawało ;) Ćwiczyła ładnie, chociaż miała momenty gdzie odmawiała współpracy po ok 30 minutach. Sporo nauczyliśmy się i my. Metody nam się podobały i początkowe niezadowolenie ustąpiło przy jakiś czwartych zajęciach. Ostatecznie Kiwi uzyskała również sympatię Prowadzącej :) Nie była może największym kujonem, ale sporo ćwiczeń przychodziło jej z większą łatwością niż innym psom. Naszą męką jest jednak chodzenie na luźnej smyczy. Z Prowadzącą Kiwi chodziła idealnie, z nami, no cóż, nie za bardzo...
Ogólnie jesteśmy zadowoleni z wyboru szkoły. Na pewno wybierzemy się jeszcze na jakieś zajęcia, ale obecnie jest jednak trochę za zimno ;)

Listopad był również miesiącem psich spacerów :) Spotykaliśmy się z A i Giną oraz K i Pestką. Zdjęcia dzięki uprzejmości A :)
Kiwi 18 tygodni (4 miesiące)


Moje pocieszne ^^
Oraz jedno od K :)

Pod koniec listopada wybrałam się z Kiwi na aussikowy spacer, gdzie poznałyśmy Gibsona i Treka. Kiwi na początku była niepewna i trzymała się blisko mnie, ale po jakiś 20 minutach się rozkręciła i biegała za Trekeim i go zaczepiała ;) Zdjęć niestety brak...

Parę dni później ściągnęłyśmy na nasze osiedle A i Harry'ego i tak miałyśmy spacerek - 3 kobity i 3 aussiki ;) Kiwi i tym razem potrzebowała paru chwil na ogarnięcie się, ale trwało to zdecydowanie krócej niż poprzednio. A później latała zadowolona za ciotką Giną i zapraszała Harry'ego do zabawy :)
Zdjęcia ponownie dzięki uprzejmości A od Giny :)
24.11.2013 Gina, Harry i Kiwi (19 tygodni)

I tak nam minął listopad. Nie pamiętam teraz dokładnie, co ćwiczyliśmy z Kiwi, co poza opisanymi spotkaniam robiliśmy. Ale był to fajny miesiąc. Poznawaliśmy nasze zaplątane osiedle chodząc na długie spacery i starając się nie zgubić ;) Kiwi miała lepsze i gorsze dni - czasami wracaliśmy ze spaceru zrezygnowani albo z mordem w oczach, bo równie dobrze mogłoby nas tam nie być ;) Ale bywało i tak, że Kiwi była skupiona na nas.
Zaczęła też okres intensywnej wymiany zębów (na pamiątkę mamy całe cztery :D) i niestety widać było, że bardzo jej to przeszkadza. Nie chciała się szarpać - od razu po złapaniu puszczała sznurek czy szarpak. Nawet kółko do memłania poszło w odstawkę. Trochę mnie to martwiło, bo nie miałam jak jej nagradzać jakąkolwiek zabawką, jedynie smakami. Dopiero nakręcenie Kiwi na piłkę wybuchło gwałtowną miłością do tego przedmiotu. I nagle istnieliśmy tylko my i owy okrągły, magiczny przedmiot :)
Ale o tym w następnej notce dotyczącej grudnia ;)

C.D.N.
Pokażę Wam język przez sen, a co!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz